Amerykańska Agencja Kosmiczna otwiera
rekrutację. Niektórzy uznali to za żart jednak propozycja jest jak najbardziej realna. Stanowisko „obrońcy planet” a oficjalnie określone nazwą „planetary protection officer” wyceniane jest na ponad
100 tys. dolarów rocznie. Czym ma zajmować się pracownik i jakie warunki musi spełnić? Wbrew pozorom zadania są całkiem poważne.
Sztuką jest pozostawić teren, na którym gościmy w stanie takim, w jakim go zastaliśmy podczas wizyty
Przyglądając się zagadnieniu bliżej stwierdzić należy, że jest to zadanie
odpowiedzialne. Jak podkreśla NASA kandydat musi mieć wysoką wiedzę na temat planet i ich ochrony. Musi być gotowy na częste przeprowadzki, bowiem miejsce pracy będzie ulegać zmianie.
Czym konkretnie ma zajmować się „obrońca planet”? Przede wszystkim ma zabezpieczyć Ziemię przed
zanieczyszczeniami z kosmosu. W przypadku naszej planety jest to problem ogromny. W przestrzeni kosmicznej unoszą się tony żelastwa, a zespoły ekspertów wciąż pracują nad idealną metodą ściągania ich na Ziemię i utylizacji. Nie wspominamy już o powierzchni naszej planety, na której nawet
dzikie plaże bezludnej wyspy zaśmiecone są przez tworzywa sztuczne (
Bezludna, wyjątkowa, zaśmiecona... Sonda Terra nad plażami światowego dziedzictwa UNESCO)
Naszym zdaniem
sztuką jest pozostawić teren, na którym gościmy w stanie takim, w jakim go zastaliśmy podczas wizyty. Pozostawienie po sobie
kilku ton złomu w wyniku np. rozbicia sondy to ryzyko, który warto zminimalizować. O to właśnie ma zadbać „obrońca planet” i jeśli robić to będzie dobrze, to
wynagrodzenie roczne przekraczające 100 tys. dolarów nie jest przesadzone.
Źródło: planetaryprotection.nasa.gov