
Materiał pobrany z
asteroidy Bennu w ramach misji OSIRIS-REx realizowanej przez NASA ujawnia kolejne tajemnice. Według najnowszych analiz opublikowanych w artykułach naukowców - próbki składają się z mieszaniny pyłu, który powstał w naszym Układzie Słonecznym, materii organicznej z przestrzeni międzygwiazdowej, ale też pyłu gwiezdnego sprzed powstania Układu Słonecznego. Unikalna i zróżnicowana zawartość Bennu uległa przekształceniom w wyniku interakcji z wodą i wystawienia na trudne warunki panujące w kosmosie. Część materiału zaskakująco uniknęła tym zmianom.
Próbki składają się z mieszaniny pyłu, który powstał w naszym Układzie Słonecznym, materii organicznej z przestrzeni międzygwiazdowej, ale też pyłu gwiezdnego sprzed powstania Układu Słonecznego
fot. NASA/Zia Rahman
Bennu składa się z
fragmentów większej planetoidy macierzystej, zniszczonej w wyniku zderzenia w pasie planetoid, pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. Z artykułu Jessici Barnes z Uniwersytetu Arizony w Tucson i Ann Nguyen z Centrum Kosmicznego im. Johnsona NASA w Houston, opublikowanego w czasopiśmie „ Nature Astronomy” wynika, że przodek Bennu składał się z materiału o zróżnicowanym pochodzeniu – z okolic Słońca, z dala od Słońca, a nawet spoza naszego Układu Słonecznego.
Analizy pokazują, że niektóre materiały w macierzystej planetoidzie, mimo
znikomych szans, uniknęły procesom chemicznym wywoływanym przez ciepło i wodę, a nawet przetrwały gwałtowne zderzenie, które rozbiło ją na kawałki i doprowadziło do powstania Bennu. Wszystkie te zróżnicowane składniki zostały przetransportowane na bardzo duże odległości do regionu, w którym powstała macierzysta planetoida Bennu.
Unikalna i zróżnicowana zawartość Bennu uległa przekształceniom w wyniku interakcji z wodą i wystawienia na trudne warunki panujące w kosmosie. Część materiału zaskakująco uniknęła tym zmianom.
fot. NASA/Zia Rahman
Podobieństwa chemiczne i atomowe próbek z Bennu, asteroidy Ryugu (pobranej przez misję Hayabusa2 JAXA (Japońskiej Agencji Eksploracji Aerokosmicznej) oraz najbardziej pierwotnych chemicznie meteorytów zebranych na Ziemi sugerują, że ich
macierzyste planetoidy mogły powstać w podobnym, odległym regionie wczesnego Układu Słonecznego. Jednak różnice między Ryugu a meteorytami zaobserwowanymi w próbkach z Bennu mogą wskazywać, że region z czasem ulegał zmianom.
Choć niektóre oryginalne składniki
przetrwały trudne warunki, to większość materiałów z Bennu uległa metamofrozie w wyniku reakcji z wodą, co sugerują autorzy innego z przytaczanych przez NASA artykułów, którego współautorami byli Tom Zega z Uniwersytetu Arizony i Tim McCoy ze Smithsonian's National Museum of Natural History w Waszyngtonie, opublikowanego w czasopiśmie Nature Geoscience. Zakłada się , że w rzeczywistości minerały w macierzystej asteroidzie prawdopodobnie powstały, rozpuściły się i odtworzyły wraz z upływem czasu.
Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber
„Asteroida macierzysta Bennu zgromadziła lód i pył. Ostatecznie lód stopniał, a powstała ciecz weszła w reakcję z pyłem, tworząc to, co widzimy dzisiaj – próbkę składającą się w 80% z minerałów zawierających wodę” – powiedział Zega. „Uważamy, że asteroida macierzysta zgromadziła dużo lodowego materiału z zewnętrznych rejonów Układu Słonecznego, a następnie wystarczyła jej odrobina ciepła, aby stopić lód i spowodować reakcję cieczy z ciałami stałymi”.
Transformacja Bennu na tym się nie skończyła. Trzeci artykuł, którego współautorami byli Lindsay Keller z NASA Johnson i Michelle Thompson z Purdue University, również opublikowany w czasopiśmie Nature Geoscience ujawnił, że na powierzchniach próbek Bennu znajdują się
mikroskopijne kratery i drobne odpryski niegdyś stopionej skały – znane jako ślady uderzeniowe, co świadczy o bombardowaniu asteroidy przez mikrometeoryty. Uderzenia te wraz z wpływem wiatru słonecznego, znane są jako wietrzenia kosmiczne i powstały, ponieważ asteroida Bennu nie ma atmosfery, która mogłaby ją chronić chronić.
„Wietrzenie powierzchniowe w Bennu postępuje znacznie szybciej, niż zakładano powszechnie, a mechanizm topnienia uderzeniowego wydaje się dominować, wbrew temu, co pierwotnie sądziliśmy” – powiedział Keller. „Wietrzenie kosmiczne to ważny proces, który wpływa na wszystkie asteroidy, a dzięki pobranym próbkom możemy wyodrębnić właściwości, które go kontrolują i wykorzystać zgromadzone dane aby lepiej poznać powierzchnię i ewolucję asteroid, których jeszcze nie odwiedziliśmy”.
Jako pozostałości po formowaniu się planet 4,5 miliarda lat temu, asteroidy stanowią zapis
historii Układu Słonecznego. Jednak jak zauważył naukowiec - widać, że niektóre z tych pozostałości różnią się od tego, co dotychczas znaleziono w meteorytach na Ziemi. Może to wynikać z faktu, że niektóre typy asteroid spalają się w atmosferze i
nigdy nie docierają do Ziemi. To właśnie, jak podkreślają naukowcy, jest powodem, dla którego zebranie rzeczywistych próbek jest tak ważne.
Kapsuła z próbkami z asteroidy Bennu na pustyni w Utah
fot. EPA/NASA/Keegan Barber
Naukowcy są zdania, że
oryginalne próbki są niezbędne do poznania faktycznej historii takich obiektów. Bez nich odpowiedzi na pytania nie będą kompletne, co potwierdza zróżnicowany skład i pochodzenie Bennu. NASA spodziewa się, że kolejnymi próbkami, które pomogą w odkryciu historii naszego Układu Słonecznego będą
skały księżycowe przywiezione przez astronautów z misji Artemis III.
Po raz pierwszy o misji sondy OSIRIS-Rex informowaliśmy Was
w 2011 roku. Z kolei w 2016 roku pisaliśmy, że sonda kieruje się już w stronę asteroidy
Bennu, która jak wynika z analiz włoskich astronomów w latach 2169-2199 zbliży się do Ziemi ośmiokrotnie, a
ryzyko kolizji wynosi 0,07%. Pod koniec września przekazaliśmy Wam informację o efektach tej wieloletniej misji, a więc
sprowadzeniu na Ziemię próbek, z kolei we wrześniu 2024 roku przekazaliśmy Wam wieści o pierwszych analizach próbek. Dziś wiemy jeszcze więcej, choć analizy będą trwać z pewnością jeszcze dziesięciolecia.
Szacuje się, że ryzyko kolizji z naszą planetą wynosi obecnie 0,07%. W przypadku uderzenia doszłoby do potężnych zniszczeń, o których lepiej szerzej nie wspominać. Uspokajamy jednak – „szanse” na zderzenie z Ziemią są aktualnie niewielkie. Oczywiście
ocena ryzyka na około 150 lat naprzód może okazać się niekoniecznie wiarygodna, ale właśnie dlatego wyliczenia będą wielokrotnie powtarzane.
Trzeba jednak podkreślić, że asteroida Bennu
uznawana jest za jeden z najbardziej zagrażających Ziemi obiektów. Być może dlatego 800 milionów dolarów, które pochłonęła misja wydaje się kwotą niewielką. Nawet jeśli w tą kwotę nie jest wliczany koszt rakiety.
Już od dawna coraz głośniej mówi się o wpływie asteroid na rozwój życia na Ziemi. To one mogły na naszą planetę dostarczyć szereg związków chemicznych będących budulcem życia. To, że miliardy lat temu nasza planeta raz po raz odczuwała ciosy zadawane przez asteroidy i meteoryty nie jest wymysłem. Być może od tego właśnie zaczął się proces powstawania życia. Badanie OSIRIS-Rex to jednak nie tylko poszukiwanie tropów mogących potwierdzić, że życie na Ziemi rozpoczęło się od uderzeń asteroid i meteorytów, ale też "dmuchanie na zimne" i obserwacja potencjalnie zagrażających Ziemi obiektów.
Źródło: science.nasa.gov