
Po raz pierwszy amerykańscy astronomowie byli świadkami
wchłonięcia gwiazdy przez czarną dziurę. Wciągnięty obiekt wymiarami przypominał Słońce.
Spektakl rozegrał się w galaktyce konstelacji Smoka, znajdującej się
3,8 mld lat świetlnych od nas. Początkowe teorie mówiły o zwyczajnej śmierci gwiazdy. Zaobserwowany rozbłysk był jednak rezultatem rozerwania i wchłonięcia obiektu przez czarną dziurę.
Czarna dziura pochłonęła gwiazdę, która znalazła się blisko niej
fot. NASA/JPL-Caltech
Wstępne teorie przemawiały za tym, że zaobserwowana przez satelitę
Swift eksplozja była rezultatem śmierci gwiazdy. Okazało się jednak, że czarna dziura rozerwała gwiazdę, która znalazła się bardzo blisko niej. Pochłaniana gwiazda
wyemitowała potężną energię, która przez nas była widoczna jako długotrwały rozbłysk.
Zdarzenie było zdecydowanie inne od wcześniejszych eksplozji.
Czarna dziura jest obiektem, który silnie oddziałuje grawitacyjnie na swoje otoczenie. Jest w stanie wessać nawet światło, którego
prędkość jest mniejsza niż siła czarnej dziury. Te tajemnicze obiekty znajdują się przeważnie w centrach galaktyk. Nie brakuje ich też w naszej. Astronomowie twierdzą jednak, że
prawdopodobieństwo tego typu zdarzenia w naszej galaktyce jest niemal równe zeru.
Źródło: NASA
fot: NASA/JPL-Caltech